piątek, 11 października 2013

III Rozdział

   Wymieniałem się z Ashley numerami. Nie wiem za co go dostałem.... Za to, że zniszczyłem jej ciuch. tak czy inaczej: Schlebiało mi to!
   Wróciłem do domu około 3 nad ranem. W holu stało pełno kartonów, których nie miałem czasu rozpakować. W moim pokoju z resztą też było ich sporo: Ciuchy, pościel, zdjęcia, pamiątki i inne pierdoły. na dnie jednego z pudeł leży SIG 9 mm. A w składziku gdzie jest już totalny rozpiźdźel Odpoczywa sobie Marlin.
Zrobiłem sobie późną kolację, wziąłem prysznic i glebłem się na łóżko. Nie było najwygodniejsze, ale wygodny wydawał się nawet beton o 3 nad ranem... Teraz już w pół do 4... Zasnąłem błyskawicznie, ale szósta rano!!! Budzik ustawiony... No ożeż jebany!!! Najgorsze było to, że nie mogłem go wyłączyć, bo się zawiesił!!!  Z nerwów złapałem go i z całej siły rzuciłem w kąt. jak ja nienawidzę swojego życia!!! Na cholerę ja jeszczę istnieję... ... ... ... Tak! Brawo debilu!Obudził Cię budzik, a ty rozpaczasz nad sensem swojej egzystencji, która przez to wydawała się jeszcze bardziej bezsensowna! Przez tego jebacza nie mogłem już zasnąć, chociaż byłem całkowicie śpiący! Skierowałem kurs na kuchnię, by tam przywitać jeden z siedmiu cudów świata (?) kawę.
   Delektowanie się tym napojem Bogów przerwał mi odgłos przewracających się stalowych prętów w moim składziku. Z kamiennym wyrazem twarzy podszedłem do jednego z pudeł i wziąłem moją hantle. Moja dłoń znalazła się na klamce, kiedy ją przekręciłem drzwi się uchyliły, a to co zobaczyłem w środku załamało mnie całkowicie.
  Nathan- Mój były współlokator, z którym studiowałem. Po studiach wyprowadziłem się do Kennewick, więc straciłem z nim kontakt. Życie z tym człowiekiem było jedną z najtrudniejszych na świecie. Imprezuje, zaprasza na noc dziewczyny ( co najmniej dwie na jedną noc...) i ma kota. Z którym teraz leżał zalany w trupa. Buszował kocur.
   Nie wiem: jak można skończyć nauki ścisłe i nic z tym nie robić. Nat z tego co wiem: pracuje na stacji benzynowej, bo nie chce mu się starać. I najwyraźniej wyrzucili go z mieszkania. Znając go nie płacił czynszu.
   Nathan był alkoholikiem. Do tego ćpał. Nie wiem co...
   Kiedy chciałem podnieść nieprzytomnego starego znajomego, jego głupi kot prychnął na mnie i podrapał moją dłoń.
-Wykurwiaj idioto!- warknąłem
-Nie wyzywaj mojego syna!- zabełkotał dotykając mojego ramienia.
-Tak, tak. a teraz chodź.
-A kot?
   Westchnąłem. Zjem go- pomyślałem.
-Będzie cały czas w domu. Chodź położysz się.
   Nathan nijak nie pomagał mi zawlec siebie do salonu, a kot plątał się pod nogami jakby miał w dupie wiatraczek.
   Zmęczony wziąłem w końcu na ręce upitego i zaniosłem tam gdzie w danym momencie było jego miejsce.
-A masz piwo?
-Dobrze wiesz, że nie piję.
-No ale... Piwko to witaminy, a jakie czyni cuda...
   Wywróciłem oczami i przestałem go słuchać. Nie za bardzo interesowało mnie jakie alkohol czyni cuda. Jeśli potrafi teleportować do składzików w Kennewick... to można nazwać to cudem.
   Włączyłem poranne CNN.
  Nic ciekawego... lub raczej nowego: Napady, śmierć, skandal. To co zawsze w Stanach. We Włoszech nie często można było spotkać tak kompetentnych dziennikarzy jak tutaj. Tam większa część społeczeństwa nie wtrącała się w sprawy innych. Włochy to kraj bez seryjnych morderców- Może w pewnym sensie
     Bo oni byli, są... są na całym świecie, ale- kiedy zabijali nie często ponosili jakiekolwiek konsekwencje. Taki już kraj. Obojętny na cudze sprawy. Może z jednej strony to dobrze. Ma się własne życie i nikt ci się nie wtrąca, ale z drugiej... W razie potrzeby nie ma kto pomóc, bo właściwie nikogo nie interesuj, że cierpisz. Chrzanią wszystko i patrzą na swój własny tyłek.
-Ben... - pewnie wołał mnie już od dość dłuższego czasu, bo był wyraźnie zniecierpliwiony.
-No co? - mruknąłem
 ... ... ... ... ... ... .... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ...
11.10.2013

    Okej. Jest późno.(dzisiaj wstałam o szóstej :D) Krótki. Wiem, ale za jakiś czas będzie nowy. I z następnym rozdziałem nie będę zwlekać tak długo jak z tym... Okej...
   Tu zastawiam Ashley:
Oczywiście Ben'a:
I Samuela, który miał mieć na imię Robert, ta jak ma na imię aktor , na którego podstawie opisuję Sam'a, ale... No <ŁAP>
Do zobaczenia i dobranoc. :)




2 komentarze:

Obserwatorzy